WIADOMOŚCI LOKALNE

BLOG ZAWIESZONY

~*~*~*~
Kochani mieszkańcy Saragossy! Mamy już październik, a co za tym idzie, Festiwal Pilar jest tuż tuż! Kto jeszcze nie zabrał się za przygotowania do tego święta, niech lepiej zrobi to szybko, bo czas ucieka! A już teraz zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie specjalnym, gdzie możecie wygrać najlepsze miejsca w loży podczas walk byków. Więcej na ten temat dowiecie się oglądając codzienne wiadomości o godzinie 19:00.
Przypominamy również, że 12 października świętować będziemy odkrycie Ameryki przez Kolumba.
Tak więc zachęcamy kawalerów, matki, dziadków, wnuczki oraz całą resztę na wyjście z domów i przyłączenie się do grona świętujących. To ostatnie takie okazje, żeby nacieszyć się zabawą, zanim przyjdą chłodne, nieprzyjemne dni.
Que lo paséis bien!

POGODA

Jak wszędzie i w Saragossie musiała zawitać jesień. Może nie od razu z deszczem i błotem, ale na pewno z lekkim ochłodzeniem, które może się skończyć na dziewiętnastu stopniach w dzień, a już piętnastu w nocy, dlatego jeśli ktoś ma ochotę wyć do księżyca na wieczornych spacerkach uprzejmie proponujemy ciepłą kurteczkę i zapobiegawczo czapkę na uszy. Całe szczęście chłodniejsza temperatura w dzień nie będzie bardzo odczuwalna, gdyż lekki południowo-wschodni wietrzyk tylko pobawi się przez chwilę latawcami i zniknie. Zapowiada się niestety gwałtowny spadek ciśnienia, więc wszelkich chorowitych człowieczków prosimy o zachowanie ostrożności i nie wychodzenie z domu bez bardzo mocnej kawy!

czwartek, 10 maja 2012

MUZYKA

NA CO DZIEŃ 

Florence + the Machine No light, no light | Never let me go
Foals Big Big Love (Fig.2)
Gorillaz Dare | Feel Good INC
James Brown This is a man's world
Kaiser Chiefs Ruby
the Killers Human | Mr. Brightside | Somebody told me
Kings of Leon Back down South | Pyro | Use somebody
Lana del Rey Blue Jeans | Born to die | Video Games
Noel Gallagher's High Flying Birds AKA... What a life! | Dream on | If I had a gun | Simple game of genius
Plan B Prayin'

TRENING

Black Eyed Peas Pump it
Cee Lo Green Fuck You

ALBUM

OBECNIE







2011r.







OGÓLNIAK






LUBI













wtorek, 8 maja 2012

"Nigdy nie jest równie daleko od celu, jak wtedy, gdy nie wiesz, dokąd zmierzasz."




"Jeżeli nie możesz pozbyć się rodzinnego upiora, to naucz go tańczyć."
George Bernard Shaw
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgSgVVkDpFV6WREDmD5kjlBPcaPJXIUzcUfgxbwGqYHw2wN1weia2V3hTervqee2CsCaxmWT6tfIUuOOeUS3d0ay5HZAnv_5qbsmpLybvYrVqGOH1D8uRuxUJWTFauenUVCnP3U2peAho3/s320/Ben+Affleck.jpg

Felix Isaac Connor
Urodzony 12 kwietnia 1980r, w San Francisco.
Amerykanin.
Właściciel znanej sieci hoteli w Nowym Jorku, gdzie aktualnie mieszka.
Kawaler.


Felix jest bratem Vanilli. Od zawsze trzymali się razem, byli nierozłączni. Pomagali sobie, wspierali się, kiedy było im ciężko. Razem poznawali wszystkie zakątki "rajskiego" ogrodu, który zamiast ich wymarzonym światem, był jedynie wielką klatką. To właśnie z chłopakiem Vanilla utrzymywała kontakt, gdy wyjechała z San Francisco. Ostatnio jednak ich relacje nieco się oziębiły, ponieważ dziewczyna ma do niego żal o to, że zdradził jej tajemnicę ojcu.
Felix od najmłodszych lat interesował się finansami, polityką. Marzył o tym, żeby pójść w ślady ojca. Dlatego też, dzięki pomocy rodziciela założył własny biznes, na którym obecnie zarabia miliony.
Poza tym, że ma głowę do interesów, jest też energiczną, dynamiczną duszą towarzystwa, ciągle bywającą na jakichś przyjęciach, bankietach, czy imprezach. Nie przeszkadza mu więc błysk fleszy, czy "stado" ochroniarzy. Jest do tego po prostu przyzwyczajony.
Kiedy był nastolatkiem sprawiał trochę problemów ojcu, przez co niszczył dobre imię rodziny. Z czasem jednak się opanował, ale nie wyrósł z tego całkiem. Na pewno nie jest w stanie odmówić sobie dobrej zabawy. Bywa też egoistycznym arogantem, dla którego liczą się własne korzyści, czasami nie liczy się ze zdaniem innych. Potrafi jednak stać się szarmanckim, pełnym klasy i znającym dobre maniery osobnikiem, który swoją osobowością przyciągnie wiele niewiast.
Od dwóch lat jest sam. Przez jakiś czas związany był ze swoją wieloletnią partnerką, czyli z pewną sławną amerykańską aktorką. Rozstali się jednak w dość... niemiłych okolicznościach, co nie uszło oczywiście uwadze dziennikarzy. Od tej pory Felix korzysta z życia, bo jak sam twierdzi, na wszystko przyjdzie odpowiednia pora.
Ma z ojcem bardzo dobry kontakt, matki nie pamięta. Nawet nie chce jej znać. Nie po tym, co zrobiła.



"Rozpacz jest początkiem narodzin nadziei."
Henryk Sienkiewicz
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/11/ChristophWaltz82AAMar10.jpg/240px-ChristophWaltz82AAMar10.jpg




Edwin Maxwell Connor
Urodzony 11 listopada 1959r, w San Francisco.
Amerykanin.
Sławny polityk, przedsiębiorca.
Rozwodnik.








Edwin urodził się w kochającej, dość zamożnej rodzinie. Całe swoje dzieciństwo spędził w jednej z bogatych dzielnic San Francisco, gdzie poznał swoich przyszłych najlepszych przyjaciół i wspólników w interesach. Był dobrym uczniem, zawsze przygotowanym, chcącym osiągnąć jak najwięcej. Dzięki swojemu zapałowi dostał się na Harvard, a potem ukończył studia z wyróżnieniem. Założył własną firmę, został politykiem. Można by powiedzieć, że jest to jedna z nudniejszych historyjek, która opowiada o człowieku, którego czyny z góry spisane były na powodzenie, a jego życie będzie usłane różami. Nic bardziej mylnego.
Podczas studiów poznał pewną kobietę, która na zawsze odmieniła jego życie. Connor spotkał Ivett na jednym z pokazów mody. Oczarowała go swoim wdziękiem, charyzmą. Mężczyzna już wtedy wiedział, że zostanie ona jego żoną. Rok później wzięli ślub, niedługo potem urodził im się syn. Wszystko biegło właściwym torem, aż do pewnego momentu.
Gdy Ivett zostawiła go i ich dzieci, Edwin całkowicie się załamał. Nie potrafił poradzić sobie ze wspomnieniami, wszystko wracało do niego ze zdwojoną siłą. Zaczął nawet odwiedzać miejscowe kasyna, gdzie przegrywał pokaźne sumki pieniędzy, przez co jego popsuła się jego reputacja.
Prawdopodobnie nie poradziłby sobie, gdyby nie choroba córki. Wiedział, że musi ją uratować, nie dać jej umrzeć. Teraz to przecież on był jedynym opiekunem swoich potomków, których kochał nad życie. To właśnie wtedy pan Connor stał się nadmiernie przewrażliwiony, chciał zapewnić dzieciom bezpieczeństwo. Niestety nie zauważył tego, iż zamiast dać im szczęście, zamyka je we własnym "zaczarowanym" świecie. Skupił się też na swojej pracy, dzięki czemu odzyskał dobre imię.
Chociaż minęły lata, Connorowie zmagali się z kolejnymi tragediami, Edwin nie potrafił się zmienić. Kiedy jego córka uciekła, początkowo chciał ją wydziedziczyć. Potem jednak zrozumiał, że dziewczyna naprawdę potrzebuje oddechu, jakiejś swobody. Dlatego też zapewnił jej opiekę "tylko" jednego ochroniarza, a nie całej grupy.
Chociaż ten mężczyzna jest opanowanym, rozsądnym politykiem i doskonałym biznesmenem, wciąż nie potrafi zrozumieć, że jego dzieci dorosły i nie potrzebują już jego opieki.


"Szczęściem jest posiadanie dużej, kochającej, dbającej i bardzo blisko ze sobą związanej rodziny - tyle, że w innym mieście."
Robert Burns
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhDkpi3gT-vlRasNnQO4WKZon_lG0P9yuJ05CStiElaRuOA2HPt6hwyZWxcGMifBK8bRDa99adHLChQF8Mzn1Lvly3CSnDko-fxpTh2Va3e5Z9Fb5SS9EV1AtvaFFhw3xt_SUrn8UpB6Ony/s1600/brooke_shields.jpg 

Ivett Clarie Richards Connor, aktualnie Bella Di Carlo
Urodzona 7 października 1960r, w Nowym Jorku.
Amerykanka.
Mężatka.




 Ivett, tak jak jej pierwszy mąż, urodziła się w zamożnej, szanowanej rodzinie. W przeciwieństwie do Edwina, nie przykładała się do nauki. Nie mogła jednak narzekać na brak zainteresowania ze strony płci przeciwnej. Dzięki swojej urodzie zdobyła dostęp do świata show biznesu, była jedną z najlepszych modelek sławnych projektantów. Kobieta marzyła o tym, żeby cieszyć się powodzeniem zawodowym jak najdłużej, jednak przeszkodził jej w tym pan Connor. Szybko się pobrali, założyli rodzinę. Wydawało się, że Ivett jest szczęśliwa, ale były to tylko pozory. Dla młodziutkiej dziewczyny wszystko działo się zbyt szybko. Miała nadzieję, że po spędzeniu z synem pierwszych czterech lat z powrotem znajdzie się w czołówce wziętych modelek. Gdy już była blisko spełnienia tego celu, ponownie zaszła w ciążę. Zamiast cieszyć się tak, jak jej mąż, ona z każdym dniem żałowała, że nosi w sobie dziecko. Kiedy więc całą rodziną wyjechali na wakacje do Barcelony, Ivett zrozumiała, że to jest jej ostatnia szansa. Zdawała sobie sprawę z konsekwencji swojego wyboru, lecz ważniejsza był dla niej kariera, niż rodzinne szczęście.
Zaraz po urodzeniu Vanilli uciekła ze szpitala, nigdy więcej nie spotykając się z członkami swojej rodziny. Nie wzięła ze sobą nic, co mogło by ich przypominać. Chciała całkowicie odciąć się od swojego dotychczasowego życia, zacząć wszystko od początku. Pomógł jej w tym pewien Włoch, z którym miała romans już podczas drugiej ciąży. To on namówił ją do ucieczki.
Kobieta po przyjeździe do Włoch zmieniła nazwisko i wizerunek (przefarbowała włosy, używa szarych szkieł kontaktowych). Nie chciała, aby ktokolwiek ją odnalazł, chciała zapomnieć. Wyszła za Antonia Di Carlo, urodziła mu bliźniaki - córkę Sarę i syna Paola (mają po czternaście lat). Chociaż bardzo się starała, nie potrafiła zapomnieć o swoim poprzednim życiu. Każdego dnia zastanawiała się, jak wygląda jej córeczka, jaki jest jej syn. Mimo wszystko jednak nie żałowała swojego wyboru. Nie udało jej się też powrócić do zawodu, obecnie zajmuje się domem, prowadzi rodzinną restaurację wraz z mężem.

wtorek, 1 maja 2012

powiązania

Wyciąga z szafy nieco zakurzony, podarty i stary już karton. Siada wygodnie na podłodze, opiera się plecami o ścianę i zagląda do środka. Sięga ręką do środka i wyjmuje ją dopiero wtedy, gdy jej palca chwycą pierwszy plik zdjęć...

dwa || trzy
Tak, to Stephanie Duncan. Jej mama. Chociaż doskonale znała tą kobietę, to i tak lubi słuchać opowieści dziadków dotyczące ich córki. Pani Duncan, po której Alexandra odziedziczyła swoją urodę, ma te same oczy, włosy. Podobno śmieje się tak samo i identycznie gestykuluje. Babcia powiedziała jej, że jest mniejszą kopią swojej mamy, że gdyby nie śmierć kobiety trudno byłoby je teraz odróżnić, nie wiedziała jednak ile w tym prawdy. Stephanie urodziła się w Hiszpanii i tam praktycznie się wychowała. Dopiero na studiach wyjechała do Wielkiej Brytanii, by potem wrócić do swojego ojczystego kraju, choć znowu nie na długo, gdyż razem z rodzicami przenieśli się do Francji. Była kobietą wrażliwą, miała duszę artystki i potrafiła spędzić mnóstwo czasu wśród przyjaciół i najbliższych. John był jej największą miłością, nie widziała poza nim świata, dlatego każda rozłąka była dla niej bolesna. Kiedy mężczyzna jej życia musiał wyjeżdżać, ona zagłębiała się w świat książek i księgarni, w której pracowała. Często też przesiadywała w pracowni, gdzie tworzyła różne figurki z drewna czy masy.
pięć || sześć
Stephanie od zawsze marzyła o tym, żeby mieć dziecko, dlatego Alexandra była bardzo oczekiwanym potomkiem. Praktycznie każdego dnia pani Duncan dziękowała w duchu za jeszcze nienarodzone dzieciątko, ciesząc się tym, że w końcu razem z Johnem stworzą prawdziwą rodzinę. Cieszyła się nawet z tego, że spodziewa się dziewczynki, bo wiedziała, że będzie ją uczyć dosłownie wszystkiego. Podczas odpoczynku w domku letniskowym, w którym Alexandra przebywała razem ze swoją rodziną, budynek został podpalony, prawdopodobnie przez jednego z wrogów Alexandry, któremu udało się poznać jej prawdziwe dane. W pożarze zginęła matka kobiety, natomiast ją samą uratował ojciec. Od tamtego czasu panienka Duncan zrezygnowała z pracy tajnej agentki.

dwa || trzy
A któż to jest? Ten pierwszy pan od prawej... Ach tak, przecież to młody panicz, John Duncan. Urodził się we Francji, ale większość swojego dzieciństwa i młodości spędził w Stanach, a w ojczystym kraju bywając tylko na większe okazje. Tak, już w młodości ciągnęło go do wojska, dlatego z własnej, nieprzymuszonej woli się tam zaciągnął. Ma wiele wspomnień radosnych, jak i tych bolesnych. Widział bowiem niejedną śmierć przyjaciół. Wracając do samego Johna, jest to człowiek niezwykle uparty i to po nim Alexandra odziedziczyła takową cechę. Mężczyzna, który nie wyobrażał sobie życia bez Stephanie, dlatego było mu tak trudno się pozbierać po jej śmierci. Zresztą, nadal tego nie zrobił, pomimo upływu lat. W końcu stracił swojego anioła i to na zawsze. Pan Duncan cieszył się na myśl, że zostanie ojcem,, jednak nawet po urodzinach Alexandry nie potrafił zrezygnować ze swojej kariery wojskowego, dlatego często wyjeżdżał na różne misje. Wracał, oczywiście, że wracał. Któregoś dnia jego śmigłowiec awaryjnie lądował, John poniósł poważne obrażenia. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że przecież musiał być ojcem i mężem, a kiedy został przedwcześnie emerytowany wrócił chcąc na nowo tworzyć prawdziwą rodzinę. Mimo to, te długie nieobecności sprawiły, że nie potrafił się z córką dogadać. Ich stosunki można zaliczyć raczej do uprzejmych i poprawnych. Pomimo tego, że John bardzo kocha młodą panienkę Duncan nie potrafi okazać jej uczyć, chociaż ta pragnie, żeby po prostu ją przytulił. 
pięć || sześć
To jednak nie wszystko. Nie kto inny, jak słynny John Duncan, nauczył swoją córkę tego, co sam potrafił robić najlepiej. Nauczył ją strzelać i nie chybić celu. Nauczył ją jak ma się bronić i jak walczyć, jak znaleźć w sobie siłę. Bo to nie wzrost i waga się liczyła. Był jej najlepszym trenerem. Kto wie, może lepszym trenerem niż ojcem? Po śmierci Stephanie wszystko przewróciło się do góry nogami. Mężczyzna nie obarcza winą swojej córki, ale jeśli to możliwe oddalili się od siebie jeszcze bardziej. Panienka Duncan jednak wierzy, że któregoś dnia wszystko się zmieni i będzie mogła przytulić się do własnego ojca, za którym strasznie tęskni.

Miała wrażenie, że po jej wypadku mężczyzna jeszcze bardziej się zestarzał. Przesunęła opuszkami palców po twarzy, a raczej zdjęciu, na którym widziała uśmiechniętą twarz ojca. Tak rzadko dane jej było zobaczyć ten uśmiech...Spojrzała na kolejne fotografie i jej uśmiech stał się zdecydowanie szerszy. Niektóre pokazywały młodą jeszcze parę, kobietę sukcesu, a inne czasu bardziej teraźniejsze, ale wciąż magiczne...

dwa
Może to ich powinna nazywać rodzicami, ale na pewno tego nie zrobi, pomimo faktu, iż to oni spędzili z nią większość dzieciństwa i jakby nie patrzeć starali się ją wychować. Elizabeth i Gedeon Violin są rodzicami Stephanie, co za tym idzie, dziadkami Alexandry. Dziewczyna mieszkała u nich praktycznie od urodzenia, kiedy jej ojciec jeździł na misje. Doskonale zdaje sobie sprawę, że na nich może liczyć zawsze i wszędzie, a odkąd opuściła Francję dzwoni do nich bardzo często. Tak naprawdę czuje, że ma w nich rodzinne wsparcie, są prawdziwymi przyjaciółmi. Elizabeth poświęciła swoje życie gotowaniu. Była znaną i rozchwytywaną szefową kuchni, wiele ludzi chciało się kształcić u jej boku. Miała swoją własną francuską restaurację i wielu klientów, którzy pragnęli zasmakować jej potraw. Teraz zdecydowała się oddać swoją kuchnię w dobre ręce, a sama pozostała właścicielką restauracji, które miały filie w różnych miejscach we Francji. Alexandra wiele się od niej nauczyła i do tej pory pamięta wspólne gotowanie z babcią. Często dzwoni do niej z prośbą o pomoc lub podanie tajemniczego składnika. 
cztery
Gedeon to człowiek z pewnością wyrozumiały, a jednocześnie bardzo stanowczy. Od wielu lat uczy w szkole historii i pomimo strasznych stereotypów jest bardzo lubianym nauczycielem. Potrafi dotrzeć do każdego ucznia, być może dlatego, że stara się być wychowawcą, a nie tyranem, który pragnie pogrążyć. Alexandra często siadała z dziadkiem w jego gabinecie i słuchała bajek, które mężczyzna jej opowiadał czy czytał. To on uczył ją pływać i jeździć na rowerze, czego dziewczyna nigdy mu nie zapomni. Kiedy tylko panienka Duncan odwiedza swoich dziadków we Francji musi się odbyć chociaż jedna partyjka w scrabble. Była to swojego rodzaju tradycja, którą zresztą oboje bardzo lubią.

A może wystarczy już tej rodziny? Przecież jeszcze całe pudło zdjęć, może warto spojrzeć na te bardziej teraźniejsze? Sięgnęła dłonią do pudełka i wyjęła białą, grubą kopertę, w której znajdowały się kolejne fotografie z uśmiechniętymi twarzami młodych ludzi...

dwa
Podobno jest wiele zawodów, w których człowiek nie może przyzwyczajać się do ludzi i musi traktować ich neutralnie, bez względu jaki mają kolor skóry, czy wyznanie religijne. Thomas Wesley* taką zasadę złamał i można rzec, że bardzo poważnie. Jest bowiem świetnym neurochirurgiem, a po tym, jak grzebał sobie w głowie panienki Duncan bardzo się z nią zaprzyjaźnił. Nie wiedzieć czemu, zżył się z nią jeszcze podczas operacji, bowiem przychodził do niej praktycznie codziennie, kiedy dziewczyna zapadła w śpiączkę. Tom należy do ludzi, którzy ciągle się uczą, potrafi przesiedzieć z książkami (szczególnie tymi dotyczącymi tajników medycyny) całe dnie. Można spokojnie nazwać go dobrym przyjacielem Alexandry, bo nawet teraz, po roku znajdują dla siebie czas i widują się dosyć często. Nie wspominając o tym, że panienka Duncan nadal musi pojawiać się na badaniach kontrolnych, ale ma swojego lekarza prowadzącego, który zjada z nią pucharki lodów pistacjowych w kawiarence za rogiem.

Podsumowując - nawet w szpitalu nie obowiązuje taka zasada, jak pacjent-lekarz, ale może nawet to nawet lepiej? W końcu Alexandra od samego swojego przebudzenia była dobrej myśli widząc szeroki uśmiech lekarza, który się nad nią pochylał. Co najważniejsze, zaglądał jej do głowy i tylko on wie, co dziewczyna w niej ma, dlatego darzy mężczyznę wielkim zaufaniem. A zaufanie to podstawa. Przynajmniej w zawieraniu przyjaźni według Alexandry.

dwa


Matthew Davis. Tego właśnie chłoptasia mogłaby opisywać całymi dniami, ponieważ zna go doskonale, jednak nie było w tym nic dziwnego. Studiował w tym samym miejscu, na tym samym  uniwersytecie, na tym samym wydziale i kierunku (tj. bezpieczeństwo narodowe). Został jej parterem na zajęciach, więc chcąc nie chcąc musieli jakoś się dogadywać. Początki ich przyjaźni wyglądały raczej jak ciągła rywalizacja, bowiem Alexandra chciała pokazać temu człowiekowi, że kobiety też coś potrafią. Nawet kiedy już bardzo się polubili ich kłótnie pojawiały się regularnie. Jednak zawsze kończyły się po godzinie czy dwóch. Panienka Duncan szybko przyzwyczaiła się do Matta, dlatego bardzo bolało ją to, że musiała o nim zapomnieć, na rzecz pracy tajnej agentki. Co prawda starała się z nim spotykać, ale musiały być to wizyty potajemne. Oczywiście nadal potrafili się pokłócić, z tym wyjątkiem, że nieco dorośli i studencka sielanka zamieniła się w dorosłą przyjaźń i ludzi, którzy zawsze mogą na siebie liczyć. Matthew był kolejnym człowiekiem, który spędzał przy łóżku Alexandry sporo czasu, a kiedy ta zrezygnowała z policji, on... stał się jej podwładnym. Pracuje powiem na miejscu kierownika komórki do spraw zapobiegania katastrofom, a ona dowodzi całym sztabem kryzysowym. Oczywiście uwielbia mu przypominać, że to ona jest jego szefem i w każdej chwili może go zwolnić, czego rzec jasna nie chce robić.
cztery
 Kto bowiem chce pozbywać się swoich dobrych ludzi? Teraz to tylko on potrafi wyciągnąć Alex do jakiegoś klubu i doskonale nadaje się na miśka, do którego kobieta lubi się przytulać. Bo od czego ma się przyjaciół? Nie wyobraża sobie, żeby ten pan miał kiedykolwiek zniknąć z jej życia. Co więcej, mają swoją tajemnicę, której Alexandra jeszcze nikomu nie zdradziła.

dwa
Oczywiste jest to, że każda kobieta potrzebuje swojej najlepszej przyjaciółki, z którą będzie mogła porozmawiać o wszystkim, wypłakać się, poplotkować i pójść na zakupy, które trwają cały dzień, prawda? W końcu nie każdy mężczyzna, chociażby nie wiadomo jakim wielkim byłby przyjacielem, mógłby tego nie wytrzymać psychicznie. Meredith Coben* jest właśnie taką drogą duszyczką, która jest w stanie znieść każdy humorek panienki Duncan. Kobieta pełna wigoru, wszędzie jej pełno i słynie z bardzo genialnych pomysłów, jak wskoczenie do fontanny w środku parku, gdzie wszyscy patrzą, albo chodzenie po dachach wysokich i starych kamienic.
Meredith również pracuje w sztabie, głównie jako księgowa, gdyż takie studia skończyła i żyje wśród świata cyferek i innych dziwnych znaczków. Mimo wszystko pozostaje wierną asystentką panienki Duncan, bez której Alex na pewno by sobie nie poradziła. Dzięki niej, Alexandra ma porządek w papierach, przez co jest jej bardzo, bardzo wdzięczna. Takiej przyjaciółki to naprawdę ze świecą szukać, o.

Uśmiecha się pod nosem, bo chociaż ma te zdjęcia wyryte w pamięci, to i tak uwielbiała je przeglądać. Odkłada fotografie obok siebie na podłodze i wkłada rękę do kartonu, żeby chwilę później spoglądać na kolejne...

__________________________
Postaci z '*' są do przejęcia.
W razie chęci pisać pod kartą postaci.

Zrzekamy się praw autorskich do zdjęć. Zastrzegamy sobie prawo do treści!