Wyciąga z szafy nieco zakurzony, podarty i stary już karton. Siada wygodnie na podłodze, opiera się plecami o ścianę i zagląda do środka. Sięga ręką do środka i wyjmuje ją dopiero wtedy, gdy jej palca chwycą pierwszy plik zdjęć...
dwa || trzy |
Tak, to Stephanie Duncan. Jej mama. Chociaż doskonale znała tą kobietę, to i tak lubi słuchać opowieści dziadków dotyczące ich córki. Pani Duncan, po której Alexandra odziedziczyła swoją urodę, ma te same oczy, włosy. Podobno śmieje się tak samo i identycznie gestykuluje. Babcia powiedziała jej, że jest mniejszą kopią swojej mamy, że gdyby nie śmierć kobiety trudno byłoby je teraz odróżnić, nie wiedziała jednak ile w tym prawdy. Stephanie urodziła się w Hiszpanii i tam praktycznie się wychowała. Dopiero na studiach wyjechała do Wielkiej Brytanii, by potem wrócić do swojego ojczystego kraju, choć znowu nie na długo, gdyż razem z rodzicami przenieśli się do Francji. Była kobietą wrażliwą, miała duszę artystki i potrafiła spędzić mnóstwo czasu wśród przyjaciół i najbliższych. John był jej największą miłością, nie widziała poza nim świata, dlatego każda rozłąka była dla niej bolesna. Kiedy mężczyzna jej życia musiał wyjeżdżać, ona zagłębiała się w świat książek i księgarni, w której pracowała. Często też przesiadywała w pracowni, gdzie tworzyła różne figurki z drewna czy masy.
pięć || sześć |
Stephanie od zawsze marzyła o tym, żeby mieć dziecko, dlatego Alexandra była bardzo oczekiwanym potomkiem. Praktycznie każdego dnia pani Duncan dziękowała w duchu za jeszcze nienarodzone dzieciątko, ciesząc się tym, że w końcu razem z Johnem stworzą prawdziwą rodzinę. Cieszyła się nawet z tego, że spodziewa się dziewczynki, bo wiedziała, że będzie ją uczyć dosłownie wszystkiego. Podczas odpoczynku w domku letniskowym, w którym Alexandra przebywała razem ze swoją rodziną, budynek został podpalony,
prawdopodobnie przez jednego z wrogów Alexandry, któremu udało się
poznać jej prawdziwe dane. W pożarze zginęła matka kobiety, natomiast ją
samą uratował ojciec. Od tamtego czasu panienka Duncan zrezygnowała z
pracy tajnej agentki.
dwa || trzy |
A któż to jest? Ten pierwszy pan od prawej... Ach tak, przecież to młody panicz, John Duncan. Urodził się we Francji, ale większość swojego dzieciństwa i młodości spędził w Stanach, a w ojczystym kraju bywając tylko na większe okazje. Tak, już w młodości ciągnęło go do wojska, dlatego z własnej, nieprzymuszonej woli się tam zaciągnął. Ma wiele wspomnień radosnych, jak i tych bolesnych. Widział bowiem niejedną śmierć przyjaciół. Wracając do samego Johna, jest to człowiek niezwykle uparty i to po nim Alexandra odziedziczyła takową cechę. Mężczyzna, który nie wyobrażał sobie życia bez Stephanie, dlatego było mu tak trudno się pozbierać po jej śmierci. Zresztą, nadal tego nie zrobił, pomimo upływu lat. W końcu stracił swojego anioła i to na zawsze. Pan Duncan cieszył się na myśl, że zostanie ojcem,, jednak nawet po urodzinach Alexandry nie potrafił zrezygnować ze swojej kariery wojskowego, dlatego często wyjeżdżał na różne misje. Wracał, oczywiście, że wracał. Któregoś dnia jego śmigłowiec awaryjnie lądował, John poniósł poważne obrażenia. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że przecież musiał być ojcem i mężem, a kiedy został przedwcześnie emerytowany wrócił chcąc na nowo tworzyć prawdziwą rodzinę. Mimo to, te długie nieobecności sprawiły, że nie potrafił się z córką dogadać. Ich stosunki można zaliczyć raczej do uprzejmych i poprawnych. Pomimo tego, że John bardzo kocha młodą panienkę Duncan nie potrafi okazać jej uczyć, chociaż ta pragnie, żeby po prostu ją przytulił.
pięć || sześć |
To jednak nie wszystko. Nie kto inny, jak słynny John Duncan, nauczył swoją córkę tego, co sam potrafił robić najlepiej. Nauczył ją strzelać i nie chybić celu. Nauczył ją jak ma się bronić i jak walczyć, jak znaleźć w sobie siłę. Bo to nie wzrost i waga się liczyła. Był jej najlepszym trenerem. Kto wie, może lepszym trenerem niż ojcem? Po śmierci Stephanie wszystko przewróciło się do góry nogami. Mężczyzna nie obarcza winą swojej córki, ale jeśli to możliwe oddalili się od siebie jeszcze bardziej. Panienka Duncan jednak wierzy, że któregoś dnia wszystko się zmieni i będzie mogła przytulić się do własnego ojca, za którym strasznie tęskni.
Miała wrażenie, że po jej wypadku mężczyzna jeszcze bardziej się zestarzał. Przesunęła opuszkami palców po twarzy, a raczej zdjęciu, na którym widziała uśmiechniętą twarz ojca. Tak rzadko dane jej było zobaczyć ten uśmiech...Spojrzała na kolejne fotografie i jej uśmiech stał się zdecydowanie szerszy. Niektóre pokazywały młodą jeszcze parę, kobietę sukcesu, a inne czasu bardziej teraźniejsze, ale wciąż magiczne...
dwa |
Może to ich powinna nazywać rodzicami, ale na pewno tego nie zrobi, pomimo faktu, iż to oni spędzili z nią większość dzieciństwa i jakby nie patrzeć starali się ją wychować. Elizabeth i Gedeon Violin są rodzicami Stephanie, co za tym idzie, dziadkami Alexandry. Dziewczyna mieszkała u nich praktycznie od urodzenia, kiedy jej ojciec jeździł na misje. Doskonale zdaje sobie sprawę, że na nich może liczyć zawsze i wszędzie, a odkąd opuściła Francję dzwoni do nich bardzo często. Tak naprawdę czuje, że ma w nich rodzinne wsparcie, są prawdziwymi przyjaciółmi. Elizabeth poświęciła swoje życie gotowaniu. Była znaną i rozchwytywaną szefową kuchni, wiele ludzi chciało się kształcić u jej boku. Miała swoją własną francuską restaurację i wielu klientów, którzy pragnęli zasmakować jej potraw. Teraz zdecydowała się oddać swoją kuchnię w dobre ręce, a sama pozostała właścicielką restauracji, które miały filie w różnych miejscach we Francji. Alexandra wiele się od niej nauczyła i do tej pory pamięta wspólne gotowanie z babcią. Często dzwoni do niej z prośbą o pomoc lub podanie tajemniczego składnika.
cztery |
Gedeon to człowiek z pewnością wyrozumiały, a jednocześnie bardzo stanowczy. Od wielu lat uczy w szkole historii i pomimo strasznych stereotypów jest bardzo lubianym nauczycielem. Potrafi dotrzeć do każdego ucznia, być może dlatego, że stara się być wychowawcą, a nie tyranem, który pragnie pogrążyć. Alexandra często siadała z dziadkiem w jego gabinecie i słuchała bajek, które mężczyzna jej opowiadał czy czytał. To on uczył ją pływać i jeździć na rowerze, czego dziewczyna nigdy mu nie zapomni. Kiedy tylko panienka Duncan odwiedza swoich dziadków we Francji musi się odbyć chociaż jedna partyjka w scrabble. Była to swojego rodzaju tradycja, którą zresztą oboje bardzo lubią.
A może wystarczy już tej rodziny? Przecież jeszcze całe pudło zdjęć, może warto spojrzeć na te bardziej teraźniejsze? Sięgnęła dłonią do pudełka i wyjęła białą, grubą kopertę, w której znajdowały się kolejne fotografie z uśmiechniętymi twarzami młodych ludzi...
Podobno jest wiele zawodów, w których człowiek nie może przyzwyczajać się do ludzi i musi traktować ich neutralnie, bez względu jaki mają kolor skóry, czy wyznanie religijne. Thomas Wesley* taką zasadę złamał i można rzec, że bardzo poważnie. Jest bowiem świetnym neurochirurgiem, a po tym, jak grzebał sobie w głowie panienki Duncan bardzo się z nią zaprzyjaźnił. Nie wiedzieć czemu, zżył się z nią jeszcze podczas operacji, bowiem przychodził do niej praktycznie codziennie, kiedy dziewczyna zapadła w śpiączkę. Tom należy do ludzi, którzy ciągle się uczą, potrafi przesiedzieć z książkami (szczególnie tymi dotyczącymi tajników medycyny) całe dnie. Można spokojnie nazwać go dobrym przyjacielem Alexandry, bo nawet teraz, po roku znajdują dla siebie czas i widują się dosyć często. Nie wspominając o tym, że panienka Duncan nadal musi pojawiać się na badaniach kontrolnych, ale ma swojego lekarza prowadzącego, który zjada z nią pucharki lodów pistacjowych w kawiarence za rogiem.
Podsumowując - nawet w szpitalu nie obowiązuje taka zasada, jak pacjent-lekarz, ale może nawet to nawet lepiej? W końcu Alexandra od samego swojego przebudzenia była dobrej myśli widząc szeroki uśmiech lekarza, który się nad nią pochylał. Co najważniejsze, zaglądał jej do głowy i tylko on wie, co dziewczyna w niej ma, dlatego darzy mężczyznę wielkim zaufaniem. A zaufanie to podstawa. Przynajmniej w zawieraniu przyjaźni według Alexandry.
Matthew Davis. Tego właśnie chłoptasia mogłaby opisywać całymi dniami, ponieważ zna go doskonale, jednak nie było w tym nic dziwnego. Studiował w tym samym miejscu, na tym samym uniwersytecie, na tym samym wydziale i kierunku (tj. bezpieczeństwo narodowe). Został jej parterem na zajęciach, więc chcąc nie chcąc musieli jakoś się dogadywać. Początki ich przyjaźni wyglądały raczej jak ciągła rywalizacja, bowiem Alexandra chciała pokazać temu człowiekowi, że kobiety też coś potrafią. Nawet kiedy już bardzo się polubili ich kłótnie pojawiały się regularnie. Jednak zawsze kończyły się po godzinie czy dwóch. Panienka Duncan szybko przyzwyczaiła się do Matta, dlatego bardzo bolało ją to, że musiała o nim zapomnieć, na rzecz pracy tajnej agentki. Co prawda starała się z nim spotykać, ale musiały być to wizyty potajemne. Oczywiście nadal potrafili się pokłócić, z tym wyjątkiem, że nieco dorośli i studencka sielanka zamieniła się w dorosłą przyjaźń i ludzi, którzy zawsze mogą na siebie liczyć. Matthew był kolejnym człowiekiem, który spędzał przy łóżku Alexandry sporo czasu, a kiedy ta zrezygnowała z policji, on... stał się jej podwładnym. Pracuje powiem na miejscu kierownika komórki do spraw zapobiegania katastrofom, a ona dowodzi całym sztabem kryzysowym. Oczywiście uwielbia mu przypominać, że to ona jest jego szefem i w każdej chwili może go zwolnić, czego rzec jasna nie chce robić.
Kto bowiem chce pozbywać się swoich dobrych ludzi? Teraz to tylko on potrafi wyciągnąć Alex do jakiegoś klubu i doskonale nadaje się na miśka, do którego kobieta lubi się przytulać. Bo od czego ma się przyjaciół? Nie wyobraża sobie, żeby ten pan miał kiedykolwiek zniknąć z jej życia. Co więcej, mają swoją tajemnicę, której Alexandra jeszcze nikomu nie zdradziła.
Oczywiste jest to, że każda kobieta potrzebuje swojej najlepszej przyjaciółki, z którą będzie mogła porozmawiać o wszystkim, wypłakać się, poplotkować i pójść na zakupy, które trwają cały dzień, prawda? W końcu nie każdy mężczyzna, chociażby nie wiadomo jakim wielkim byłby przyjacielem, mógłby tego nie wytrzymać psychicznie. Meredith Coben* jest właśnie taką drogą duszyczką, która jest w stanie znieść każdy humorek panienki Duncan. Kobieta pełna wigoru, wszędzie jej pełno i słynie z bardzo genialnych pomysłów, jak wskoczenie do fontanny w środku parku, gdzie wszyscy patrzą, albo chodzenie po dachach wysokich i starych kamienic.
Meredith również pracuje w sztabie, głównie jako księgowa, gdyż takie studia skończyła i żyje wśród świata cyferek i innych dziwnych znaczków. Mimo wszystko pozostaje wierną asystentką panienki Duncan, bez której Alex na pewno by sobie nie poradziła. Dzięki niej, Alexandra ma porządek w papierach, przez co jest jej bardzo, bardzo wdzięczna. Takiej przyjaciółki to naprawdę ze świecą szukać, o.
Uśmiecha się pod nosem, bo chociaż ma te zdjęcia wyryte w pamięci, to i tak uwielbiała je przeglądać. Odkłada fotografie obok siebie na podłodze i wkłada rękę do kartonu, żeby chwilę później spoglądać na kolejne...
__________________________
Postaci z '*' są do przejęcia.
W razie chęci pisać pod kartą postaci.
A może wystarczy już tej rodziny? Przecież jeszcze całe pudło zdjęć, może warto spojrzeć na te bardziej teraźniejsze? Sięgnęła dłonią do pudełka i wyjęła białą, grubą kopertę, w której znajdowały się kolejne fotografie z uśmiechniętymi twarzami młodych ludzi...
dwa |
Podsumowując - nawet w szpitalu nie obowiązuje taka zasada, jak pacjent-lekarz, ale może nawet to nawet lepiej? W końcu Alexandra od samego swojego przebudzenia była dobrej myśli widząc szeroki uśmiech lekarza, który się nad nią pochylał. Co najważniejsze, zaglądał jej do głowy i tylko on wie, co dziewczyna w niej ma, dlatego darzy mężczyznę wielkim zaufaniem. A zaufanie to podstawa. Przynajmniej w zawieraniu przyjaźni według Alexandry.
dwa |
Matthew Davis. Tego właśnie chłoptasia mogłaby opisywać całymi dniami, ponieważ zna go doskonale, jednak nie było w tym nic dziwnego. Studiował w tym samym miejscu, na tym samym uniwersytecie, na tym samym wydziale i kierunku (tj. bezpieczeństwo narodowe). Został jej parterem na zajęciach, więc chcąc nie chcąc musieli jakoś się dogadywać. Początki ich przyjaźni wyglądały raczej jak ciągła rywalizacja, bowiem Alexandra chciała pokazać temu człowiekowi, że kobiety też coś potrafią. Nawet kiedy już bardzo się polubili ich kłótnie pojawiały się regularnie. Jednak zawsze kończyły się po godzinie czy dwóch. Panienka Duncan szybko przyzwyczaiła się do Matta, dlatego bardzo bolało ją to, że musiała o nim zapomnieć, na rzecz pracy tajnej agentki. Co prawda starała się z nim spotykać, ale musiały być to wizyty potajemne. Oczywiście nadal potrafili się pokłócić, z tym wyjątkiem, że nieco dorośli i studencka sielanka zamieniła się w dorosłą przyjaźń i ludzi, którzy zawsze mogą na siebie liczyć. Matthew był kolejnym człowiekiem, który spędzał przy łóżku Alexandry sporo czasu, a kiedy ta zrezygnowała z policji, on... stał się jej podwładnym. Pracuje powiem na miejscu kierownika komórki do spraw zapobiegania katastrofom, a ona dowodzi całym sztabem kryzysowym. Oczywiście uwielbia mu przypominać, że to ona jest jego szefem i w każdej chwili może go zwolnić, czego rzec jasna nie chce robić.
cztery |
dwa |
Meredith również pracuje w sztabie, głównie jako księgowa, gdyż takie studia skończyła i żyje wśród świata cyferek i innych dziwnych znaczków. Mimo wszystko pozostaje wierną asystentką panienki Duncan, bez której Alex na pewno by sobie nie poradziła. Dzięki niej, Alexandra ma porządek w papierach, przez co jest jej bardzo, bardzo wdzięczna. Takiej przyjaciółki to naprawdę ze świecą szukać, o.
Uśmiecha się pod nosem, bo chociaż ma te zdjęcia wyryte w pamięci, to i tak uwielbiała je przeglądać. Odkłada fotografie obok siebie na podłodze i wkłada rękę do kartonu, żeby chwilę później spoglądać na kolejne...
__________________________
Postaci z '*' są do przejęcia.
W razie chęci pisać pod kartą postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz