WIADOMOŚCI LOKALNE

BLOG ZAWIESZONY

~*~*~*~
Kochani mieszkańcy Saragossy! Mamy już październik, a co za tym idzie, Festiwal Pilar jest tuż tuż! Kto jeszcze nie zabrał się za przygotowania do tego święta, niech lepiej zrobi to szybko, bo czas ucieka! A już teraz zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie specjalnym, gdzie możecie wygrać najlepsze miejsca w loży podczas walk byków. Więcej na ten temat dowiecie się oglądając codzienne wiadomości o godzinie 19:00.
Przypominamy również, że 12 października świętować będziemy odkrycie Ameryki przez Kolumba.
Tak więc zachęcamy kawalerów, matki, dziadków, wnuczki oraz całą resztę na wyjście z domów i przyłączenie się do grona świętujących. To ostatnie takie okazje, żeby nacieszyć się zabawą, zanim przyjdą chłodne, nieprzyjemne dni.
Que lo paséis bien!

POGODA

Jak wszędzie i w Saragossie musiała zawitać jesień. Może nie od razu z deszczem i błotem, ale na pewno z lekkim ochłodzeniem, które może się skończyć na dziewiętnastu stopniach w dzień, a już piętnastu w nocy, dlatego jeśli ktoś ma ochotę wyć do księżyca na wieczornych spacerkach uprzejmie proponujemy ciepłą kurteczkę i zapobiegawczo czapkę na uszy. Całe szczęście chłodniejsza temperatura w dzień nie będzie bardzo odczuwalna, gdyż lekki południowo-wschodni wietrzyk tylko pobawi się przez chwilę latawcami i zniknie. Zapowiada się niestety gwałtowny spadek ciśnienia, więc wszelkich chorowitych człowieczków prosimy o zachowanie ostrożności i nie wychodzenie z domu bez bardzo mocnej kawy!

wtorek, 10 lipca 2012

Let me fly you to the moon


Muszę zmajstrować sobie uśmiech, uzbroić się weń, schronić się pod jego opieką, mieć czym odgrodzić się od świata, zamaskować swe rany, wreszcie wyćwiczyć się w noszeniu maski. - Emil Cioran


Αντώνιος Τόνι Απόφις


z pochodzenia Grek, wychował się jednak w Londynie
lat 21
ur. 6.11.1990


Zarabia na życie jako trener personalny. Prowadzi również dwa razy w tygodniu zajęcia z krav maga.
Dorabia jako reporter w lokalnej gazecie. 
Zamieszkuje loft w centrum miasta.


Uzależniony od papierosów, sportu i kawy. Początkujący alkoholik. Podrzędny pisarzyna z obsesją na punkcie samotnych wędrówek, przeciwnik wszelkich szlaków turystycznych i map.
Często opryskliwy, raczej niechętnie opowiadający o sobie. Trudny w obyciu.
187 cm wzrostu, 88 kg żywej wagi. Trzydniowy zarost i perfumy Hugo Bossa. 


To see a world in a grain of sand
and a heaven in a wild flower.
Hold infinity in the palm of your hand
and eternity in an hour 
William Blake

ALBUM | MUZYKA | POWIĄZANIA | LUBI

Udaję radość, której we mnie nie ma, ukrywam smutek, żeby nie martwić tych, którzy mnie kochają i którzy się o mnie troszczą. Niedawno myślałem o samobójstwie. Nocą, przed zaśnięciem, odbywam ze sobą długie rozmowy, staram się odegnać złe myśli, bo byłaby to niewdzięczność wobec wszystkich, ucieczka, jeszcze jedna tragedia na tym i tak już pełnym nieszczęść świecie - Paulo Coelho


[ Kłania się autor, karta może być znana z MurineTown. Wiem, że odbiega od przyjętych standardów, ale ja najzwyczajniej w świecie nie lubię wykładać wszystkiego na tacy. Dla mnie nie ma żadnej przyjemności w prowadzeniu wątku z postacią, którą już znam od podszewki. Mam nadzieję, że to nikogo nie zrazi, rozpisać się potrafię ;) 
cytat w tytule pochodzi z TEJ piosenki ] 

24 komentarze:

  1. Witamy na blogu i życzymy dobrej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  2. [Czeeść ;) ja tylko zapytam nad kim znęca się Tony prowadząc zajęcia? W sensie - jaką grupę wiekową prowadzi?]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Witam, witam ^^ Rozumiem, że jakiś wątek by się przydał... Spytam tylko - mają się znać? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Oj tam, 'znęca się' ładnie zabrzmiało ^^ pytam nie dlatego, że Alex byłaby chętna (ma swoich trenerów xD), ale potrzebowałam do wątku ;D w takim razie jak grupy są różne to może coś wymyślę.]

    Nikogo nie dziwiło to, że Alexandra mnóstwo czasu spędzała w salach trenigowych, gdzie spotkać można było praktycznie samych przedstawicieli różnych departamentów czy wydziałów. Problem pojawił się w momencie, kiedy kobieta oddała odznakę. Teraz musiała się pogodzić z faktem, że będzie uczęszczała w miejsca, gdzie sale zajmowane były przez różnych ludzi. Na szczęście trenerzy nadal chcieli sparingować z Alex, więc przynajmniej tym nie musiała się przejmować. Najczęściej korzystała z worków treningowych, chociaż chętniej wolała mieć partera, który będzie próbował rozłożyć ją na łopatki. Tak jak teraz, kiedy na przeciwko stał trener kickboxingu. Alexandra 'walczyła' z nim już od półtorejgodziny walcząc z powrtacającym bólem lewej ręki. Mimo to, nadal uderzała i broniła się, zaciskając zęby i nie zwracając uwagi na ból. W końcu udało jej się natrzeć na przeciwnika tak, że leżał na macie.
    Alex jęknęła cicho łapiąc się za ramię.
    - Na dzisiaj wystarczy - usłyszała głos zbierającego się z ziemi mężczyzny.
    - Jeszcze raz - powiedziała prostując się i odwracając w stronę faceta. - Chyba, że boisz się, że znowu dokopie ci kobieta.
    - Przyjdź jutro - odpowiedział pewnie.
    - Powiedziałam jeszcze raz - stwierdziła stanowczo stając na przeciwko mężczyzny i zaczynając swój atak. Bolało coraz bardziej i coraz trudniej było jej to ignorować. Kiedy po dziesięciu minutach mężczyzna znowu wylądował na macie, Alex przeklęła pod nosem krzywiąc się z bólu. Bez żadnego słowa pożegniania zabrała swój ręcznik i ruszyła na drugi koniec sali, siadając na jednej z ławeczek. Sięgnęła po wodę i upiła kilka łyków, chwilę później starając się rozmasować jakoś rękę. Już od dawna nie brała leków przeciwbólowych. Nie chciała się od nich uzależnić, a wiedząc, jakimi środkami faszerowali ją w szpitalu, zdecydowanie wolała o tym zapomnieć.Starała się myśleć o tym, że przecież parę miesięcy temu nie była w stanie walczyć nawet kilku minut, nie mówiąc już o tym, że nie była w stanie utrzymać broni w lewej ręce. Na szczęście była praworęczna. Teraz jednak wracała do swojej formy i byle ból nie był w stanie powstrzymać jej od codziennych treningów. Zniknęła na chwilę w szatni, gdzie wzięła szybki prysznic, a potem wróciła na salę, gdzie nie było już praktycznie nikogo oprócz jednej grupy, nad którą znęcał się jakiś mężczyzna. Usiadła jednak na ławce kładąc swoją torbę na podłodze i przyglądała się jeszcze uczestnikom, nie mając nic lepszego do roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [W zasadzie możesz zdecydować czy się znają czy nie ;D]

      Usuń
  5. [ W porządku :) W takim razie coś wymyślę, jak tylko wrócę... (czyt. około godziny) :) / Vanilla. ]

    OdpowiedzUsuń
  6. Annie Fitzgerald10 lipca 2012 23:06

    [Dobry wieczór! Chciałam jedynie spytać, czy szykujemy jakieś powiązanko. I zdjęcia niezwykle przystojne, musze dodać ;)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [No więc właśnie o to mi chodzi ^^ i wybacz, że za późno, myślałam, że zdążę ;D]

    Tak... Alexandra mogła się pochwalić chociaż tym, że pomimo wielu rytuałów, starała się od niczego nie uzależniać swojego dnia. Dlatego często nawet nie spoglądała na opakowanie kawy, za to sięgała po butelkę wody niegazowej, która była jej ulubionym napojem. Niestety (albo też stety) musiała przyznać się do tego, że jeden rytuał wciąż pozostaje ten sam, bo wręcz nie wyobrażała sobie dnia bez chociażby biegania. Treningi były jej jedynym uzależnieniem, do którego się przyzwyczaiła i nie miała zamiaru tego zmieniać, ot co.
    Pływanie należało do jedynej dyscypliny, na które lekarze się zgodzili, a w zasadzie nawet namawiali. Panienka Duncan oczywiście oprócz rehabilitacji i basenu włączyła do rekonwalescencji (jak to dziwnie brzmi) swoje racje i dosyć szybko wróciła do biegania, a kiedy była w stanie kierować swoją ręką, to również do innych ćwiczeń. Z tym po prostu nie dało się walczyć. Jeśli leżało się w łóżku przez kilka miesięcy to powrót do normalnego życia był wręcz błogosławieństwem.
    Gdyby nie to, że rzadko bywała w domu, pewnie codziennie ćwiczyłaby z ojcem, który był jak dotąd najlepszym trenerem. Nie, nie oszczędzał córki. Może dlatego, że lepiej czuli się w swoim towarzystwie na zasadzie relacji zawodowych niż 'ojciec-córka'. Tak, zdecydowanie lepiej się czuli, kiedy John mówił, a ona wykonywała 'rozkazy'. Dzięki temu on wiedział, że przekazał swoje umiejętności dalej, a ona była zadowolona z tego, co potrafiła. Dokopać osiłkowi, który się stawia to jeszcze nic; jego mina - bezcenna. Dla tych min szczególnie lubiła wciąż przekraczać granice.
    Uniosła kąciki ust obserwując zarówno trenera grupy, jak i samych zainteresowanych. Doskonale znała to uczucie, kiedy pracował każdy mięsień, ale chciało się jeszcze więcej i więcej... Prawie tak samo jak adrenalina, której jej w życiu nie brakowało.
    - Skąd pewność, że potrzebuję nauki? - uśmiechnęła się lekko odprowadzając wzrokiem wychodzącą grupę. Skoro nie było już tutaj nikogo, to i ona powinna się zbierać, nie? Ochroniarz znowu rzuci jakieś uwagi na temat zmiany miejsca zamieszkania na sale treningowe, skoro tak często tu bywała, sama Alex pożegna się z nim wesoło. Tak, dzień jak co dzień, by za kilkanaście godzin znowu tutaj wrócić i wszystko powtórzyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Annie Fitzgerald10 lipca 2012 23:48

    [Zaufaj kobiecie w tej kwestii ;D W takim razie, jutro po pracy albo w czwartek zacznę wątek - a z tą siłownią, to mi pasuje, żeby nie było ;P]

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przyzwyczajenie od niczego dnia było chyba niemożliwe do osiągnięcia. Chociaż kto wie, może przy odpowiednim skupieniu w końcu udałoby się stworzyć kilka całkowicie różnych od siebie dni, byłoby to jednak bardzo męczące. Alexandra gotując zawsze miała włączone radio, bądź jakąś płytę, ale piosenki leciały różne, więc to się nie liczyło, prawda? Zanim wychodziła do pracy latała po mieszkaniu w poszukiwaniu drobiazgów, ale to również nie należało do rytuału. Myła zęby raz dwie minuty, innym razem trzy, a czasami nawet szybką minutkę i już jej nie było. Czyżby tylko bieganie należało do przyzwyczajeń? A może to, że codziennie chciała zadzwonić do ojca, ale równie szybko się rozmyślała?
    Zapewne gdyby miała jakieś zdanie to nie zwracałaby uwagi na stan śpiączki i wyszłaby ze szpitala tak szybko, jak się tam pojawiła. Jednak nie miała zbyt wiele do gadania i pozostało jej spać miesiącami, by potem przyzwyczaić się do tego, że kończyny nie chciały jej słuchać, a głowa rozpadała się na milion drobnych kawałeczków przy każdym, drobnym ruchu. Dopiero po szpitalnych rehabilitacjach udało jej się jakoś wrócić do żywych i kiedy tylko ją wypuścili (tak naprawdę sama zdecydowała wyjść, ale ciiii....) mogła na nowo wrócić do treningów. A powrót do starej formy był niczym niekończąca się droga. Być może zawziętość do walki z bólem również odziedziczyła po ojcu.
    - Może następnym razem skorzystam, kto wie - stwierdziła wesoło czując, że mężczyzna na pewno będzie świetnym rywalem, niczym jej ogromny ojciec. Tak, to będzie naprawdę świetna zabawa, nawet jeśli nie raz zaliczy bliskie spotkanie z podłożem.

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Do usług : D ]

    Uwielbiała świeże powietrze. Kochała czuć, jak lekki wietrzyk o wczesnym poranku delikatnie rozrzuca jej długie włosy, a słońce jedynie muska twarz. Zawsze wstawała raczej wcześnie. Nie lubiła przesypiać dnia, może po prostu było jej szkoda czasu? Jednak budziła się też dlatego, nawet o piątej, czwartej rano, by móc podejść do okna i obejrzeć wschód słońca. Tu, w Saragossie niebo było niezwykle przejrzyste, promienie słoneczne idealnie docierały do każdego domu, oświetlały nawet najbardziej skryte rośliny, nadając im momentami połysk.
    Tak, uwielbiała naturę, ale czemu się dziwić? Była archeologiem, więc dużo czasu spędzała na powietrzu, na różnych terenach. Była do tego przyzwyczajona. Kiedy więc tylko chciała pobiegać, wybierała sobie jedną z bardziej urozmaiconych tras, by w międzyczasie obserwować rozwijającą się florę, lub, przy odrobinie szczęścia, znaleźć coś ciekawego, czy zabytkowego. Zboczenie zawodowe, nie inaczej.
    Ostatnio jednak musiała przystopować. Jej ciało wymagało większej opieki, nie mogła się aż tak męczyć. Lecz była uparta, a co za tym idzie, stawiała sobie różne poprzeczki. Chciała żyć normalnie. Tylko tyle i aż tyle.
    A dzisiaj, w ten jakże słoneczny poranek, jak co dzień wybrała się na małe "rozruszanie kości". Czuła się nieco lepiej niż zwykle, więc pomyślała, iż może odrobinę przedłużyć sobie trasę. Akurat Samuel miał wolne, dlatego też przebywała z Anną, która (dzięki Bogu!) dawała jej dużo więcej luzu.
    I teraz, w odpowiednim dla siebie tempie, biegła obok domów sąsiadów, żeby zaraz znaleźć się niedaleko tajemniczego lasu. Nie bała się go aż tak, po prostu co jakiś czas odczuwała lekki lęk, gdy słyszała dobiegające stamtąd dziwne odgłosy. Potem jednak biegła dalej. Zatrzymała się dopiero przy małym jeziorku. Zrobiła kilka skłonów, a następnie siadła na kamieniu, żeby poobserwować okolicę. Jej kąciki ust nieznacznie drgnęły, gdy w zasięgu wzroku zauważyła całkiem znaną jej osobę.
    - Ciebie też pogoda dzisiaj z domu wygoniła? - spytała wesoło, kiedy mężczyzna się do niej zbliżał.

    [ Wybacz za to wyżej, ale chyba nic lepszego nie wymyślę. Tak, badziew. ]

    OdpowiedzUsuń
  11. [Mogę serdecznie przywitać nowego autora i cieszyć się, że nie jestem sam ^^ no więc... no. Witam ;D]

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli człowiek żył w jednym wielkim przyzwyczajeniu. Nie było innych możliwości, nawet jeśli bardzo starał się, aby każdy dzień wyglądał inaczej. Może to było po prostu nie wykonalne? Zresztą... Kto nad tym rozmyślał godzinami? Powinno się po prostu żyć i brać z tego egzystowania tyle, ile tylko się dało. Nie marnować czasu na bezczynne nic nie robienie, a potem narzekanie na nudę. Czy to nie człowiek był panem swojego losu? Albo jakoś tak... Pomimo tego, że panienka Duncan była po prostu wszędzie i często rozsyłała uśmiech na lewo i prawo, to nie oznaczało, że obracała się w kręgu przyjaciół. Owszem, rozmawiała z wieloma ludźmi, ale nie rozdawała swojego zaufania każdemu. Na to powinno się raczej zapracować, czyż nie? Zresztą, czasami wolała własne towarzystwo niż grono wielu ludzi, którzy nie widzieli niczego poza czubkiem własnego nosa.
    - Jutro na pewno tu przyjdę. Jestem tutaj codziennie, tyle że w sali obok - powiedziała z uśmiechem i niejakim błyskiem w oku. Czy to jej wina, że ona po prostu uwielbiała ćwiczyć? Wiedziała, że dzisiaj już i tak przesadziła, świadczyła o tym ręka, z której na chwilę odpłynęło czucie, a teraz łaziły po niej uporczywie irytujące 'mrówki'. Mimo to mogłaby w każdej chwili przeciągnąć pobyt w tym budynku. Z tym uzależnieniem nie dało się walczyć.
    Patrzyła na mężczyznę walcząc praktycznie z samą sobą. Gdyby myślała racjonalnie nie dałaby się wciągnąć. A przecież myślała, prawda? Z drugiej strony, pokazanie swoich umiejętności bez jednej ręki również było kuszące. W końcu nie była laikiem w tej dziedzinie, prawda?
    Sięgnęła do swojej torby i wyciągnęła bluzę. Dosyć trudno operowało jej się jedną ręką, ale wolała usztywnić drugą, żeby nie próbowała jej używać. Dlatego zrobiła sobie prowizoryczny temblak, który unieruchomił rękę za plecami.
    - Zawiążesz? - spytała po chwili odwracając się tyłem, żeby chłopak mógł związać ze sobą rękawy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Samuel Shephard11 lipca 2012 19:47

    [Widać to normalne, wszędzie tylko kobiety ^^ trenuję, trenuję ;D oprócz tego jeszcze parkour z nudów i takie tam. Cały czas powtarzam, że doba jest niestety za krótka xD]

    OdpowiedzUsuń
  14. Gorzej jeśli sam nie mógł ze sobą wytrzymać, bo wtedy już chyba nic nie było w stanie pomóc. Wliczając w to szczególnie psychologów, którzy tylko zarabiali tym, że mówili bez jakiegokolwiek sensu. A ile osób bliskich miała panienka Duncan? Jeśli nie licząc dziadków jako jedynej rodziny, z którą mogła porozmawiać, to w jej życiu pojawiła się trójka ludzi, za których byłaby gotowa zabić. I tylko w ich towarzystwie czuła się naprawdę dobrze, niczego nie udawała i mogła powiedzieć dosłownie wszystko. Ale wiedziała też, że byli jej największą słabością. Uczucia robiły z człowiekiem bardzo dużo, niekoniecznie same superlatywy. Alexandra doskonale zdawała sobie sprawę, że przez te uczucia może być słabsza, ale udawała, że nie ma w tym żadnego problemu.
    W jej fachu dobra pamięć również należała do atutów, więc mężczyzna mógł być pewny tego, że w razie problemów mogłaby go w tłumie odnaleźć. Chociaż nie trudno będzie go tutaj znaleźć nawet jeśli przyszłoby naprawdę sporo ludzi. Bez przesady, to w końcu był tylko jeden spory budynek, nie?
    Cieszyła się, że stała tyłem, bo przynajmniej nie musiał widzieć jej twarzy, po której przelało się trochę emocji. Miała głęboko w poważaniu wszystkich lekarzy (dobra, z wyjątkiem jednego) i prędko na pewno się u nich nie zjawi.
    - Powiedź po prostu, że się boisz. Dokopie ci kobieta bez jednej ręki - odparła po chwili unosząc kącik ust i odwracając się przodem, kiedy poczuła już zawiązany supełek.
    Nie lubiła, kiedy ktoś mówił jej, co ma robić. Była dorosła, tak? Nawet jeśli już przesadziła, to na własną odpowiedzialność nadal będzie się męczyć. Nie chciała siedzieć w mieszkaniu i oglądać telewizji. Dopóki trzymała się na nogach, ciężko będzie ją przywiązać do łóżka. Bez walki się nie podda, ot co.

    OdpowiedzUsuń
  15. Samuel Shephard12 lipca 2012 09:59

    [czas, żeby się do tego przyzwyczaić ;D trudno stwierdzić jeden, bo mieszkam w dwóch miejscach, w tym jedno miejsce zamieszkania znajduje się w Hiszpanii xD a w Polsce na moim zadupiu ostatni autobus mam o 22, więc mam nieco lepiej ^^ ostatnimi czasy jednak stawiam na samochód, więc nie jest źle, ale dojazd do ogólniaka faktycznie zajmował sporo czasu ;/ mój drogi, ja nie znam takiego słowa jak 'wakacje' ^^ zawsze znajdę sobie coś do roboty, tyle że często nie wyrabiam, ale i tak nie potrafię zwolnić ;D to już chyba takie skrzywienie moje, przynajmniej łatwo mnie zapamiętać xD]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Uwierz mi, że gdybym miała chłopaka, nie wcisnęłabym go w rurki o.O Mojego brata ostatnio odwodziłam od tego pomysłu i musiałam biegać po sklepach, i wyszukać mu coś innego... I przepraszam za zwłokę, ale coś nie mogę zebrać się w sobie. Zacznę chyba dzisiaj ;D]

    OdpowiedzUsuń
  17. Annie Fitzgerald12 lipca 2012 15:11

    [Och, rozumiem. Mój bracik ma nie tyle co umięśnione uda, ale jest facetem, a nie chuchrem co ma nogi, jak patyki i w typowych rurkach wyglądał naprawdę śmiesznie... Mój wybuch śmiechu zwrócił uwagę prawie wszystkich w sklepie ;D W sensie mam pomysł, ale nie umiem nic ostatnio napisać ;/]

    OdpowiedzUsuń
  18. Samuel Shephard12 lipca 2012 15:16

    [szczerze mówiąc, zanim zrobiłem prawko to zdarzało mi się spóźnić na ostatni autobus, a wtedy trzeba było iść innym i zapieprzać siedem przystanków na nogach ;D Ta, ogólniak skończony, ale dopiero co ^^ tak naprawdę to odwiedzałem budynek tylko po to, żeby mieć ponad połowę frekwencji i żeby napisać sprawdziany xD resztę czasu spędzałem w Spain, na treningach, albo w ogóle na jakimś survivalu z kumplami ;D jeszcze w tym roku wolontariat miałem, gdyby nie to, że nauka łatwo mi wchodzi do głowy to pewnie byłbym stosunkowo głupi xD a tak, uniwerek w październiku czeka i znając życie, będę pojawiać się tylko na ćwiczeniach i sesjach ;D
    no i życzę powodzenia w realizacji takich ambitnych planów ^^]

    OdpowiedzUsuń
  19. Samuel Shephard12 lipca 2012 15:24

    [*jechać innym xD]

    OdpowiedzUsuń
  20. Vanilla nie miała problemu z zasypianiem. Raczej nie lubiła momentu chwilę przed położeniem się do łóżka, bo wtedy właśnie musiała połknąć jak największą ilość leków, których z każdym miesiącem było coraz więcej. Starała się jednak na tym nie skupiać, po prostu żyła daną chwilą. Nie łudziła się, że nagle wszystko wróci do normalności, chociaż... Właściwie to ona żyła normalnie. Tyle, że pod ścisłą opieką lekarza i ochroniarzy. Czyli jednak chyba nie do końca normalnie. Lubiła jednak sprawiać takie wrażenie.
    Ona, aby przestać myśleć, czytała książki, opisywała znalezione przedmioty i wyceniała ich wartość. Czasem przesiadywała na werandzie oglądając gwiazdy, rozmyślając... Zastanawiała się wtedy, jak wyglądałoby jej życie, gdyby rodzicielka nie odeszła, nie zostawiła ich samych. Wprawdzie przyzwyczaiła się już do tej sytuacji (w końcu dwadzieścia osiem lat robi swoje), jednak w głębi duszy zawsze ciągnęło ją do wspomnień, do uczucia, którego nigdy nie zaznała. Czym była matczyna miłość? Nie miała zielonego pojęcia. Sama nawet nie potrafiłaby tego okazać... Nikt tego dziewczyny nie nauczył.
    Dobrze się czuła wśród natury. To po części dlatego zdecydowała się zamieszkać w Saragossie. Nikt nie walczył tutaj z przyrodą, zabytki były zadbane, można było nacieszyć nimi oko, napędzały wyobraźnię do tworzenia nowych, wspaniałych historii, które, kto wie, być może wydarzyły się naprawdę. Bo chociaż coś widziało się wiele razy, to i tak wprawiało w zachwyt, wręcz zmuszało do tego, żeby się zatrzymać i podziwiać misternie wykończone konstrukcje. Uwielbiała ten świat. Przynajmniej on wynagradzał brunetce niezmiernie szybko kończący się czas...
    Ona mogłaby dawać z siebie coraz więcej, nie sprawiało jej to żadnego problemu, jeśli nie liczyć faktu, że serce dawało o sobie znać. Właściwie tylko to hamowało Van, była już wtedy się zbyt zmęczona. Ale zmęczenie czasami nawet potrafiło ukoić nerwy dziewczyny, spowodować, że stawała się spokojniejsza, ponownie mocno skupiona na wykonywanym w danej chwili zajęciu.
    Dlatego musiała często odpoczywać. A teraz? Takie siedzenie na kamieniu było dość wygodne, puls się normował, była na łonie natury... Czego więcej chcieć?
    Uśmiechnęła się kącikami ust, przyglądając się jego poczynaniom.
    - Nie lubię deszczu. Tylko mi przeszkadza - stwierdziła, a chwilę później zsunęła się z kamienia i położyła na trawie, by móc obserwować niebo, które zatopione było w chmurach przybierających przeróżne kształty. - Nie można wtedy prowadzić wykopalisk - wyjaśniła, wzdychając bezgłośnie. - Poza tym... co w nim miłego? Robi się tylko szaro, smutno... A smutku na świecie i tak już jest zbyt wiele - wzruszyła ramionami, przenosząc wzrok na chłopaka. - Lubisz deszcz? - spytała nagle, podpierając się na łokciach.

    [ Zdarza się :D ]

    OdpowiedzUsuń
  21. Alexandra Duncan13 lipca 2012 12:10

    [Ten drugi komentarz to chyba nie do mnie, bo ja nic o żadnej desce i rurkach nie słyszałam ;P]

    Być może Alex sama nie poszłaby do psychologa/psychiatry i jeszcze innego dziwnego człowieka, bo po prostu nie rozumiała jak coś takiego może pomóc. Jeśli człowiek sam nie potrafił poradzić sobie z problemami to jakim cudem gadanie z 'wykształconym' może coś zaradzić? Jeśli oczywiście nie liczy się magicznych pastylek, po których człowiek chodzi senny i otępiony, zupełnie nie wiedząc co się dzieje. Alexandra od zawsze miała nieciekawe opinie o tej całej psychologii, ale nie krytykowała ludzi, którzy wybierali się do takiej poradni. To, że ona uważała to za śmieszne, nie oznaczało, że ktoś inny miałby z tego nie skorzystać. Wystarczało, że Alex trzymała się z daleka od takich miejsc, bo już sam głos takich ludzi, przyprawiał ją o mdłości. Barwa głosu była tak sztuczna i przesłodzona, że naprawdę chciało się rzygać, o.
    Za jedyną słabość uznawała właśnie uczucia. Nic tak nie zmieniało i jednocześnie komplikowało życia. Być może dlatego trochę nieświadomie nie zbliżała się do ludzi, a tylko garstce osób na to pozwoliła. Nie miała na swoim koncie aż takiej wielkiej tragedii, która kazałaby jej trzymać się z dala od człowieka, ale miała swój rozum i doskonale wiedziała, co może się zdarzyć, kiedy już komuś zaufa.
    - Mam nadzieję, że już więcej nie usłyszę słowa 'niepełnosprawna' w kierunku mojej osoby - powiedziała całkowicie na poważnie ignorując wcześniejsze słowa o osiłku. - Potrafisz zepsuć dobrą zabawę, a to tylko przez przekonanie, że kobiety są słabe, wiesz? Bo przecież nie uderzysz biednej, chorej, niewinnej niewiasty, dżentelmenie - dodała mrużąc lekko swoje ślepia. Oj, to był ten moment, w którym Alex nie miała już ochoty na żarty. Szczególnie, kiedy ktoś zaczynał traktować ją jako niepełnosprawną i nie potrafiącą się bronić kobietą. Może jeszcze przefarbuje się na blond, żeby wyglądać bardziej aniołkowato?
    - To by było na tyle, jeśli chodzi o miłe skończenie dnia - stwierdził rzucając jeszcze szybkie spojrzenie w kierunku chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  22. Samuel Shephard13 lipca 2012 17:54

    [Do mnie niby też nie jeździ, jedynie parę przystanków się powtarzało, ale o tyle dobrze, że czas miałem do 22, bo inaczej chyba codziennie musiałbym zapierdalać na nogach ^^ rany, co to za szkoła? pewnie nie przeszedłbym do drugiej klasy w ciągu na przykład czterech lat ;D u mnie robią problemy dopiero wtedy, gdy naprawdę widać, że coś się dzieje, a skoro ja miałem oceny bardzo dobre, to mnie się nie czepiali ^^ trochę to pogmatwane, bo mój ojciec kupił lokum w Hiszpanii jakoś po rozwodzie, ale jestem tam nawet wtedy, jak go nie ma, bo jakoś nie mam z nim dobrych kontaktów, pomijając fakt, że nie mam nic przeciwko jak daje mi kasę. Zresztą u mnie wiedzą, że potrafię sobie radzić sam, a teraz jeszcze mam dowód, więc dodatkowy luz xD akurat to szczęście mam, że blisko mieszkają moi kumple, których poznałem jeszcze na wymianie bodajże w trzeciej gimnazjum i do tej pory utrzymujemy kontakt ^^ no to chłopie, życzę ci powodzenia i może znajdziesz jakąś dobrą robotę zważywszy na to, że braknie ci tylko paru miesięcy ;P

    OdpowiedzUsuń
  23. [Evunia domaga się wątku! :D]

    OdpowiedzUsuń


Zrzekamy się praw autorskich do zdjęć. Zastrzegamy sobie prawo do treści!